- Oroboros http://www.oroboros.pun.pl/index.php - Postaci http://www.oroboros.pun.pl/viewforum.php?id=3 - Luxphero http://www.oroboros.pun.pl/viewtopic.php?id=3 |
Luxphero - 2010-09-24 12:03:29 |
Moja historia, jak większość pewnie, zaczyna się od spotkania. W zagajnikach Quel'Thalas młody elf zbierał zioła. Jego zwinne palce zadrżały, a czoło nieskalane troską zmarszczyło się, gdy usłyszał przeraźliwe trąby, krzyk ludzi i elfów. Wypadły mu z rąk zielone listki i czerwone pąki. Popędził do swojej wioski, po drodze, na gościńcu stał człowiek, sparaliżowany strachem, wyglądał jak książę. Młody elf podszedł do niego i zapytał czy może mu pomóc, zaprowadził go do swojej wsi. Ich przyjaźń kwitła od tego dnia, walka, którą stoczyli i wiele następnych złączyła ich, ale miała zgubić mojego ojca. „Miasto płonie, kto żyw niech chwyta zabroń!”- krzyczeli mieszkańcy wioski. Tak zaczyna się historia wielkiego wojownika, męża zaufania, prawdziwego przyjaciela, lojalnego wojownika, nie, nie moja… mojego ojca. Truxphero z zwykłego zielarza w jedną noc stał się rycerzem, jego dokonania budziły podziw i zdumienie, bardziej w nim niż w innych, ale faktem jest, że walczył mężnie. Długie losy wojenne zaprowadziły mojego ojca do Silvermoon, gdzie poznał elfkę z wysokiej rasy, kapłankę Rommatha. Jej imienia nie znam, wiem, że służyła wiernie swojemu panu mimo, że wątpiła w szczerość jego intencji i nie ufała temu, któremu jej mistrz był lojalny. Wiem, że była dobrą żoną, wiem, że miała wiedzę i potęgę, o której nie wolno mi nawet marzyć, wiem, że była dobra i kochała innych, nigdy nie skąpiła czasem i dobrym słowem. Nauczyła mnie wszystkiego co umiem, wiary w innych, oddania, pokory, medytacji. Jak już mówiłem nie wiem jak miała na imię, ale wiem, że była moją matką. Tuż przed śmiercią opowiadała mi jak to, gdy byłem dzieckiem uwielbiałem rozmontowywać przedmioty, mówiła, że szukałem w nich światła. Ponoć siadywałem nad jeziorem tuż pod Silvermoon i łowiłem żaby, wpatrywałem się w nie i unosząc nad dłonią zdejmowałem z nich wszystko, aż pozostawało tylko światło. Zanosiłem jej potem koszyczek świecących kulek i pytałem, czy jest możliwe, by złożyć je z powrotem w jedną wielką ropuchę. Odpowiadała, że nie. Aż któregoś popołudnia udało mi się. Wtedy z niedowierzaniem i łzami w oczach powiedziała „Wojna już Cię nie ominie, Nasze armie potrzebują potęgi magii, i tak jak chciałam cię uchronić przed wojną, tak teraz muszę Cię na nią wysłać. Noś imię Luxphero, gdyż patrząc w przyszłość wiem, że twój zaginiony ojciec tak nazywać cię będzie.” Zmarła zbyt wcześnie. Długo miałem czekać, aż ujrzę swojego Ojca. |