Oroboros

Oficjalne Forum Gildii Oroboros

Ogłoszenie

Team Speak pass:Adres: 188.165.215.142, Port: 9987, Hasło: okiss1/// Mumble (1.2.3): mumble1.multigaming.pl port 64746 kanał 41)Oroboros hasło okis

#1 2010-09-24 12:03:29

Luxphero

The Otaku

Zarejestrowany: 2010-09-24
Posty: 15
Punktów :   

Luxphero

Moja historia, jak większość pewnie, zaczyna się od spotkania. W zagajnikach Quel'Thalas młody elf zbierał zioła. Jego zwinne palce zadrżały, a czoło nieskalane troską zmarszczyło się, gdy usłyszał przeraźliwe trąby, krzyk ludzi i elfów. Wypadły mu z rąk zielone listki i czerwone pąki. Popędził do swojej wioski, po drodze, na gościńcu stał człowiek, sparaliżowany strachem, wyglądał jak książę. Młody elf podszedł do niego i zapytał czy może mu pomóc, zaprowadził go do swojej wsi. Ich przyjaźń kwitła od tego dnia, walka, którą stoczyli i wiele następnych złączyła ich, ale miała zgubić mojego ojca. „Miasto płonie, kto żyw niech chwyta zabroń!”- krzyczeli mieszkańcy wioski. Tak zaczyna się historia wielkiego wojownika, męża zaufania, prawdziwego przyjaciela, lojalnego wojownika, nie, nie moja… mojego ojca. Truxphero z zwykłego zielarza w jedną noc stał się rycerzem, jego dokonania budziły podziw i zdumienie, bardziej w nim niż w innych, ale faktem jest, że walczył mężnie. Długie losy wojenne zaprowadziły mojego ojca do Silvermoon, gdzie poznał elfkę z wysokiej rasy, kapłankę Rommatha. Jej imienia nie znam, wiem, że służyła wiernie swojemu panu mimo, że wątpiła w szczerość jego intencji i nie ufała temu, któremu jej mistrz był lojalny. Wiem, że była dobrą żoną, wiem, że miała wiedzę i potęgę, o której nie wolno mi nawet marzyć, wiem, że była dobra i kochała innych, nigdy nie skąpiła czasem i dobrym słowem. Nauczyła mnie wszystkiego co umiem, wiary w innych, oddania, pokory, medytacji. Jak już mówiłem nie wiem jak miała na imię, ale wiem, że była moją matką. Tuż przed śmiercią opowiadała mi jak to, gdy byłem dzieckiem uwielbiałem rozmontowywać przedmioty, mówiła, że szukałem w nich światła. Ponoć siadywałem nad jeziorem tuż pod Silvermoon i łowiłem żaby, wpatrywałem się w nie i unosząc nad dłonią zdejmowałem z nich wszystko, aż pozostawało tylko światło. Zanosiłem jej potem koszyczek świecących kulek i pytałem, czy jest możliwe, by złożyć je z powrotem w jedną wielką ropuchę. Odpowiadała, że nie. Aż któregoś popołudnia udało mi się. Wtedy z niedowierzaniem i łzami w oczach powiedziała „Wojna już Cię nie ominie, Nasze armie potrzebują potęgi magii, i tak jak chciałam cię uchronić przed wojną, tak teraz muszę Cię na nią wysłać. Noś imię Luxphero, gdyż patrząc w przyszłość wiem, że twój zaginiony ojciec tak nazywać cię będzie.” Zmarła zbyt wcześnie. Długo miałem czekać, aż ujrzę swojego Ojca.
Gdy nabrałem już sił i mocy by przekroczyć Mroczny Portal na Outland szalała walka. W jednej z potyczek z odrażającymi siłami plagi ktoś z ich wojsk zamarł na mój widok. Stanął i wpatrywał się w mroźne kule, którymi miotałem w paskudne nieumarte stwory i gdy już miałem jedną cisnąć w niego ręce mi zadrżały. W mgnieniu oka, tuż przede mną, na ziemi spalonej ogniem i krwią wyrosła zielona trawa, radosne płomienie skakały po drewienkach. Byliśmy w Nagrand. On i ja. Czarne miał oczy i gnijącą skórę, uśmiechał się. Mówił, że walczył z plagą, że miał przyjaciela, mściwego świętego rycerza, człowieka. Mówił, że czekał na niego krajając cielska wojowników Arthasa, a on się nie zjawił. Wściekłość zasłoniła mu oczy i w wielkim gniewie krzykną „niech piekło pochłonie mnie za wiarę w tego zdrajcę” i tak się stało. Porwany przez demoniczne moce stracił wiarę w cnoty i męstwo. Nie było już dla niego chwały i podziwu, została tylko moc władania demonami i bezcelowe czekanie na nienadchodzącą śmierć. Tak mówił. Po czym rzekł i pamiętam te słowa do dziś: „Szkoda, że nie pożegnałem się z twoją matką przed jej odejściem, wiem, że moje demoniczne moce kontrolują mnie bardziej niż ja je i że ona próbując mnie ochronić w jakiś sposób ściągnęła na siebie klątwę, która pozbawiła ją życia. Wiem, że nauczyła cię rzeczy, w które trzeba wierzyć i wiem, że ja bym to zaniedbał, wiem, że jesteś silny i mądry. Pamiętaj co ci mówię: ucz się mądrości od elfów, waleczności i uporu od Orków, żyj w zgodzie z ziemią i naturą jak Taureni to czynią, miej dystans do świata i żartuj z niego jak Trolle, szanuj nieumartych, a jak na swej drodze spotkasz człowieka, gnoma, krasnoluda, dranei, albo nocnego elfa, z uśmiechem, honorami i kulturą, zabij jak stoi!” Gdy odchodził wiedziałem, że jest ze mnie dumny, że mój ojciec zaznał spokoju. „Nieś światło, gdziekolwiek idziesz.”
Więcej już go nie zobaczyłem.

I tak jak tu siedzę z wami pod flagą Oroboros myślę sobie, że ani alianckie świnie, ani śmierć, ani kataklizm nie mogą nam zagrozić. Jest tylko jedna rzecz, która może przynieść mi zgubę: za dużo gadam, jak się napiję…

Offline

 
Uroboros (gr. οὐροβόρος; także urobor) – staroegipski i grecki symbol przedstawiający węża z ogonem w pysku, który bez przerwy pożera samego siebie i odradza się z siebie.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl